wtorek, 10 czerwca 2008

Portal Inicjatywy Indeks73

Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o Inicjatywie Indeks73 i jej działaniach, zapraszmy do odwiedzenia naszego portalu Indeks73.

Inicjatywa Indeks73

środa, 2 kwietnia 2008

List otwarty w sprawie cenzury w Telewizji Puls

Telewizja Puls, której większościowym udziałowcem jest zakon franciszkanów praktykuje cenzurę obyczajową, polegającą na wycinaniu z emitowanych filmów scen erotycznych - ujawnił „Dziennik”. Ocenzurowane zostały dotąd co najmniej dwa wybitne polskie filmy fabularne: „Gorączka” Agnieszki Holland i „Perła w koronie” Kazimierza Kutza, w których sceny erotyczne zastąpiono reklamami. Telewizja Puls zrobiła to bez zgody autorów. Cytowany przez „Dziennik” Kazimierz Kutz nazwał działania Telewizji Puls „barbarzyństwem i kaleczeniem filmu”, nie wykluczył także oddania sprawy do sądu.

Indeks 73, obywatelska inicjatywa na rzecz wolności twórczej, protestuje przeciwko praktykom Telewizji Puls, które stanowią naruszenie konstytucyjnych swobód. Przypominamy, że polska Konstytucja w art. 73 gwarantuje wolność twórczości artystycznej i swobodę korzystania z dóbr kultury. Upominamy się o szacunek do dzieł polskiej kultury, do autorów i autorek tych dzieł oraz do widzów, których dostęp do sztuki filmowej został przez Telewizję Puls samowolnie ograniczony. Usprawiedliwianie cenzury troską o widza i wartości chrześcijańskie jest bałamutne, chodzi bowiem o filmy powszechnie znane, należące do klasyki polskiego kina, które nigdy nie budziły zastrzeżeń natury obyczajowej. Telewizja Puls kalecząc filmy Holland i Kutza zbliża się niebezpiecznie do standardów z krajów fundamentalistycznych, gdzie panuje obyczajowa cenzura religijna.

Uważamy, że tego typu działania drastycznie naruszają prawa autorskie, stanowią również przykład nieuprawnionej ingerencji w prawo dostępu do kultury i sztuki. Jako takie zasługują na zdecydowaną krytykę oraz stanowcze działania obywatelskie i instytucjonalne. Indeks 73 będzie dalej monitorował naruszenia wolności twórczej i praw autorskich w Telewizji Puls.


Czytaj więcej:
Dziennik,
poniedziałek 31 marca 2008 - Telewizja wycina erotykę z filmów

Blog Izy Kowalczyk - "sztukanacenzurowanym"

Polecamy bloga Izy Kowalczyk analizujący zjawisko cenzury w sztuce.

czwartek, 27 marca 2008

Kubuś Puchatek w kapitalizmie, czyli jak dobra kultury stają się towarami.

Wywiad z Januszem Ryl-Krystianowskim, współdyrektorem Teatru Animacji w Poznaniu o spektaklu „Kubuś Puchatek” oraz o tym, dlaczego prawo autorskie działa w niektórych przypadkach jak cenzura.

Rozmawiała i spisała z taśmy: Ewa Majewska


Ewa Majewska - Jest Pan reżyserem wielu spektakli dla dzieci i młodzieży, w tym „Kubusia Puchatka”, którego premiera miała miejsce 30 kwietnia 2000 roku. Ile czasu mogliście grać Wasze przedstawienie? Jak się czuliście, gdy okazało się, że od 2001 roku nie możecie wykonywać spektaklu?

Janusz Ryl-Krystianowski – Czuliśmy się z tym bardzo źle, w ogóle nie byliśmy na to przygotowani. Przecież jak pracowaliśmy nad tym spektaklem, nikt się nie spodziewał, że będzie można go wykonywać tak krótko... Normalnie, jak przygotowujemy przedstawienie, to nie mamy takiego ograniczenia – zespół mówi, że moglibyśmy wystawić „Kubusia” nawet dzisiaj... a tak... powiedziano nam, że możemy wystawić 100 spektakli... a potem koniec. To było straszne.

EM – czy zdarzyła się Panu inna analogiczna historia? Czy w przypadku jakiegokolwiek innego przedstawienia mieliście takie ograniczenia? Czy „Czerwony Kapturek” albo „Kopciuszek” są obłożone analogicznymi zakazami?

J R-K. - Nie, nigdy. Normalnie pracujemy nad spektaklami przekonani, że będziemy mogli je wystawiać zawsze. Tu okazało się, że jest inaczej, że przedstawienie, które cieszyło się ogromną popularnością, może być wystawiane tylko przez niecały rok. Firma Walt Disney zakazała nam wystawiania przdstawienia, gdyż weszła w posiadanie praw autorskich do postaci Kubusia Puchatka. Od 2001 roku my, ale również nikt inny nie ma prawa wystawiać przedstawień bez zgody Walta Disneya. Postać Kubusia jest dostępna tylko w takiej wersji, jaką stworzył ten koncern.

EM – Czy próbowaliście uzyskać taką zgodę?

J R-K. - Tak, oczywiście. Skontaktowaliśmy się z firmą Disneya, odmówiono nam, jakiś pan powiedział, żeby mu przysłać scenariusz sztuki, to zobaczy, co się da zrobić... i nie było żadnej odpowiedzi...

EM – To strasznie smutne... i takie dziwne, również z prawnego punktu widzenia. Normalnie, gdy natrafiamy na jakiś zakaz, na ogół możemy się jakoś odwołać.... a tu?

J R-K. - No, tu teoretycznie działają jakieś instytucje – na przykład ZAIKS, ale co taki ZAIKS z Polski może zrobić wobec wielkiego koncernu Disneya? Uważam, że państwo albo jakieś instytucje ponadnarodowe powinny zajmować się takimi sytuacjami, bo jest to przypadek bezprecedensowego monopolu w polu kultury.

EM – Tu widzimy, że koncerny działają na polu kultury dokładnie tak samo, jak na innych polach... Podobnie jest z patentami – na leki czy oprogramowanie komputerowe... również tam prawa i praktyki koncernów ograniczają dostęp użytkowników i innych wytwórców do wiedzy i możliwości rozwijania jej oraz udoskonalania produktów, a instytucje działają w tych kwestiach bardzo powoli. Ale takie działania akurat tam są podejmowane.

J R-K. - Tak, tylko że w polu kultury robi się to naprawdę niebezpieczne. Proszę zobaczyć, jak bardzo odległy jest Kubuś disneyowski od swojego książkowego oryginału... to jest zupełnie inny miś. Kubuś Puchatek z książki Milnego bardzo rzadko się uśmiecha, posiada jakieś wątpliwości, życie wewnętrzne. Tymczasem Kubuś z filmów Disneya śmieje się praktycznie bez przerwy, i podobnie, jak inne postaci tej bajki w wersji kreskówkowej, kompletnie nie posiada wewnętrznego życia. Prawdziwa sztuka uczy nas życia, młodzi ludzie czytając „Kubusia Puchatka” uczyli się o tym, co to jest samotność, przyjaźń, wątpliwości. To jest wielka zaleta sztuki, że konfrontuje nas z trudnymi sytuacjami. Tymczasem w wersji disneyowskiej praktycznie w ogóle tego nie ma, postaci mają charaktery płaskie i takie same, znika cała wiedza o różnorodności...

EM – Dokładnie o tym pisał Roman Pawłowski na łamach Gazety Wyborczej. W swoim artykule wspominał również o proteście, jaki młodzi ludzie z Warszawy przygotowują 9 marca. (o akcji Grupy „Performeria Warszawy” pisaliśmy na niniejszym blogu) Czy wybrałby się Pan na akcję „Uwolnić Kubusia”, czy popiera Pan tego typu działania?

J R-K. - Tak, oczywiście. Potrzebne są takie ruchy społeczne, które działają na rzecz wolności w kulturze, wystawa, którą zorganizowałem tu, w Teatrze Animacji, też jest takim społecznym protestem. Uważam, że takie działania są niezmiernie ważne, i choć na razie mają mały zasięg i rozmiar, mam nadzieję, że kiedyś zwyciężymy, i nie będzie takich ograniczeń dostępu do kultury, z jakimi mamy do czynienia teraz.

EM – Wasza wystawa jest bardzo smutna...


J R-K. - Tak, ale nam również jest smutno, że nie możemy dalej wystawiać naszego spektaklu... Dziś istnieje tylko jedna słuszna wersja Kubusia Puchatka, jest to animacja Disneya, a ostatnio również spektakl, który na kilka dni przyjedzie do Polski....

EM – Tak, bilety na ten spektakl kosztują prawie 100 złotych, i zostanie on wystawiony trzykrotnie w trzech wielkich miastach... tylko bardzo niewiele dzieci będzie stać na to, żeby Kubusia zobaczyć....

J R-K. - Tak, to są społeczne nierówności, które nie powinny mieć miejsca w odniesieniu do sztuki. Ale proszę pomyśleć jeszcze o jednym... dobra sztuka to taka, która pozwala na dobre interpretacje, na wzbogacanie oryginału nowymi inscenizacjami, pomysłami. W przypadku „Kubusia Puchatka” taki rozwój jest wykluczony....

EM – Faktycznie, ma Pan rację... w Warszawie powstał na przykład spektakl Piotra Cieplaka „Kubuś P.” przeznaczony dla dorosłego widza, zresztą – wielokrotnie nagradzany i powtarzany. Zapewne Pan wie, że również i on nie może być już pokazywany?

J R-K. - Oczywiście, znam to przedstawienie, i jest mi bardzo przykro, że tak się stało. Ale właśnie ono jest jednym z dowodów na to, jaką siłę ma dobra sztuka – że może być rozwijana w różnych, czasem bardzo nieoczekiwanych kierunkach...

EM – Tak, popatrzmy choćby na sztuki Szekspira....

J R-K. - No właśnie... więc - mam nadzieję, że również w przypadku „Kubusia Puchatka” taki rozwój będzie możliwy...

EM – Mam nadzieję... życzę powodzenia, i bardzo dziękuję za rozmowę.

J R-K. - Dziękuję również, bardzo się cieszę, że podejmują Państwo jakieś działania w tej sprawie w ramach „Indeksu”.

piątek, 14 marca 2008

Wałbrzyski teatr obiektem ataku

Nowy spektakl na deskach Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu pt. „Ja jestem zmartwychwstaniem” w reżyserii Przemysława Wojcieszka spowodował gwałtowną reakcję miejscowych środowisk katolickich. Sztuka została zaatakowana na łamach Tygodnika Wałbrzyskiego 18 lutego br. w artykule pod znaczącym tytułem „Quo vadis teatrze?”. Autorem tekstu jest radny Rady Miasta, który jest jednocześnie członkiem Komisji Edukacji i Kultury Rady Miejskiej Wałbrzycha, Tomasz Pluta. Argumenty zawarte w tekście radnego przedstawiają dość klasyczny arsenał środków wykorzystywanych przez cenzorów. Pluta powołuje się na autorytety, ale tnie ich wypowiedzi jak chce i wyrywa je z właściwego im kontekstu. Następnie powołuje się na misję społeczną takich ośrodków jak wałbrzyski teatr i sięga po koronny argument: skoro jest opłacany z podatków powinien spełniać oczekiwania większości publiczności. Oczywiście nie zauważa, że stawia siebie w pozycji prawodawcy, który potrafi sprawiedliwie ocenić kto do większości należy. Jednym słowem wprowadźmy demokratyczne wybory repertuaru instytucji kultury. No i przede wszystkim lamentuje nad stanem współczesnej kultury i ten znany ton uzasadnia sugerowaną potrzebę dania odporu różnym współczesnym „wynalazkom”.

Pan radny Pluta z pewnością już od jakiegoś czasu obserwował propozycje wałbrzyskiego teatru. Świadczy o tym fakt, że pisze on przede wszystkim o wystawionej tam wcześniej sztuce Jeana Geneta pt. „Balkon”, natomiast bezpośredni sprawca ataku pojawia się jedynie sporadycznie. Gniew radnego wywołały sceny obu spektakli wypełniające według niego znamiona przestępstwa obrazy uczuć religijnych. „Ostatnie premierowe przedstawienie roku 2007 w wałbrzyskim teatrze to sztuka Jeana Geneta " Balkon" Sztuka ta ze względu na swoją treść w Polsce od roku 1970 była grana zaledwie kilka razy. Dlaczego wałbrzyski teatr po nią sięgnął? Dlaczego obraża się w niej uczucia religijne tak ważne dla Polaków? Przykłady: ośmieszanie Sakramentu Pojednania, Kapłaństwa, Świętej Tereski, Matki Bożej, a nawet Eucharystii!” pisze pan Pluta. Radny opisuję sytuację kolejnej kontrowersyjnej sztuki w następujący sposób. „Przed premierą sztuki (…) na prośbę dyrekcji jeden z wałbrzyskich księży prałatów poświęcił nową scenę. Sztuka opowiada o pięćdziesięcioletnim księdzu, który rezygnuje z kapłaństwa i zaczyna żyć z prostytutką. Odegranie tuż po poświęceniu sceny tego rodzaju sztuki budzi ogromne wątpliwości co do czystości intencji odpowiedzialnych za tę sytuację.” A więc to kontekst, a raczej kontekst plus treść, wzbudziły wątpliwości. Radny widocznie jednak nie znalazł w obu przypadkach mocnych podstaw do złożenia do prokuratury doniesienia o popełnieniu przestępstwa.

Jak już wspomniałem cała sprawa wywołuje żywiołowe dyskusje w Wałbrzychu. Dokładna ich dokumentacja znajduje się na stronie teatru (http://teatr.walbrzych.pl/2008/02/porozmawiajmy-o-teatrze/). Jak widać przeważająca większość tekstów jest sprzyjająca ośrodkowi, ale jak niestety wiadomo internauci nie są grupą reprezentatywną. Najbardziej jednak niepokojący jest list wysłany do Marszałka Województwa Andrzeja Łosia, który sygnowali przedstawiciele środowisk katolickich Wałbrzycha. Warto przytoczyć go w całości:

Szanowny Panie Marszałku,

My, niżej podpisani, wyrażamy ogromne zaniepokojenie oraz stanowczy sprzeciw wobec atakowania i ośmieszania podstawowych wartości religijnych podczas sztuk teatralnych, które są prezentowane na scenie Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu. Wystawianie takich sztuk, jak „Ja jestem zmartwychwstaniem”, czy też „Balkon”, nie pozwala nam na pozostawienie tych faktów bez naszego stanowczego protestu. Wielokrotnie odbieraliśmy niepokojące sygnały płynące od widzów tych spektakli, podczas których maja miejsce: profanowanie Najświętszej Eucharystii, ośmieszanie sakramentu pokuty i kapłaństwa, czy też osoby Matki Bożej i świętej Teresy. Ponadto wskazywano na wulgarny język oraz stosowane środki sceniczne, których zadaniem jest jedynie szokowanie i wywoływanie atmosfery skandalu, m.in. poprzez odgrywanie scen współżycia seksualnego, nagość itp. Taki stan rzeczy absolutnie nie może być dopuszczalny, nie możemy pozwolić na obrażanie uczuć ludzkich i religijnych, których ochrona zapisana jest w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Tym bardziej, że na przedstawieniach wśród widowni bywa obecna młodzież szkolna, a przecież niektóre z tych spektakli np. „Balkon” przeznaczone są wyłącznie dla widzów dorosłych! Niepokoi nas również fakt, że Teatr Dramatyczny prowadzi warsztaty dla młodzieży, w tym gimnazjalnej, która często bywa na każdej premierze, również na sztuce „Balkon”!

Szanowny Panie Marszałku! Wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec takich działań Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu i oczekujemy konkretnych decyzji polegających na wyciągnięciu konsekwencji wobec osób za to odpowiedzialnych. Teatr im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu to długoletnia tradycja i ogromny dorobek kulturalny dla miasta, ale nigdy w jego historii nie było tyle kontrowersji, czy też skrajnych przedsięwzięć, co zauważamy obecnie.

Co sie stało z Teatrem Dramatycznym? - pytają wałbrzyszanie. Czy szok i wulgaryzmy to cena popularności w kraju, która każe sie płacić nam - widzom? To nie jest przecie! teatr komercyjny. Chcemy teatru klasyki i lektur szkolnych, chcemy przez teatr wychowywać kolejne pokolenia Polaków, chcemy teatru dobra i piękna, teatru nadziei. Absolutnie nie jest dopuszczalny taki dalszy stan rzeczy, żeby teatr, który ma służyć społeczeństwu, promował antywartości.

Prosimy o zajęcie stanowiska w tej sprawie i oczekujemy odpowiedzi.”

Oczywiście w przypadku obu wypowiedzi bardzo niebezpieczny jest populistyczny argument polegający na odwołanie się do podatnika i jego demokratycznych praw. Masz mieć wpływ na to co dostajesz w zamian za swoje pieniądze. Niestety cała sprawa może pociągnąć realne konsekwencje w stosunku do personelu teatru lub instytucji jako takiej. Radny Pluta jak już wspominałem jest członkiem organu Rady Miasta Wałbrzycha, który realnie wpływa na dofinansowanie działań kulturalnych. Sprawa na pewno będzie się rozwijać, bo walka o kulturę rozegra się tutaj prawdopodobnie na najwyższych szczeblach władzy w Wałbrzychu.

środa, 12 marca 2008

Czarna lista działa

„Wiele zespołów rockowych propaguje satanizm. Satanizm to ideologia śmierci i nienawiści do chrześcijaństwa.” podkreśla Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i inicjator powstania indeksu zespołów muzycznych, których twórczość, jak twierdzi Nowak, powinna zostać ze względu na wyznawane poglądy zakazana. Nie po raz pierwszy sugeruje się powstanie organu lub innej instancji, której zadaniem byłoby wyłowienie tego co posiada wartość w kulturze jako całości. Zakazanie pewnej formy ekspresji pozwala bowiem waloryzować inną twórczość. Jednym słowem Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami postuluje powrót cenzury prewencyjnej.

Warto przyjrzeć się liście, czy raczej indeksowi, proponowanych do zakazania zespołów. Trafiła ona do urzędników w lipcu zeszłego roku. Cel wysyłki ujawnia sam pomysłodawca: „Do tej pory nie było jasne, który zespół propaguje takie treści, i przez to władze nieświadomie zezwalały na organizowanie ich koncertów i szerzenie niebezpiecznych treści. Postanowiliśmy dać im pomoc.” Widocznie kolportaż listy nie odniósł spodziewanego efektu, ponieważ Ryszard Nowak musiał sam zająć się egzekucją jej postanowień.

Na początku lutego bieżącego roku założyciel Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury przeciwko wokaliście grupy Behemoth, Jackowi Darskiemu, o obrazę uczuć religijnych, czyli czyn karalny z art. 196 Kodeksu Karnego. Nazwał on kościół katolicki „najbardziej zbrodniczą organizacją” oraz podarł Biblię. Doniesienie zostało również złożone przeciwko właścicielom klubu Ucho w Gdyni o dopuszczenie do koncertu, na którym „akt przestępczy” miał miejsce, a także za fakt, że byli świadkami wydarzenia i nie powiadomili prokuratury o dokonaniu przestępstwa. Koncert o którym mowa miał miejsce we wrześniu 2007 roku, ale o jego przebiegu Nowak dowiedział się dopiero teraz. I tak wobec bezsilności lub może obojętności urzędników miejsce postulowanej cenzury prewencyjnej zajęła represyjna.

niedziela, 9 marca 2008

Puchatek uwolniony


Grupa Performeria Warszawy w symboliczny sposób uwolniła Kubusia Puchatka spod władzy korporacji Walta Disneya podczas happeningu, zorganizowanego 9 marca w Warszawie. Była to pierwsza akcja artystyczna, inspirowana przez Indeks 73.
Happening Performerii, zrealizowany na ulicy - nomen omen - Kubusia Puchatka składał się z serii działań, których wspólnym motywem było uwolnienie twórczej wyobraźni, inspirowanej książkami Aleksandra A. Milne'a. Uczestnicy kopiowali sylwetki Puchatka z szablonu i nadawali im niepowtarzalny charakter, upodabniając do Charliego Chaplina czy kowboja. Publiczność mogła głosować, który z wizerunków Puchatka jest prawdziwy: Puchatek angi
elskiego rysownika Ernesta Sheparda, Puchatek Disneya, niedźwiedź brunatny czy Winnie The Pooh z rosyjskiego filmu animowanego. Zwyciężył miś Sheparda, na który oddano największą liczbę głosów w postaci słodkich żelków.
Obok działań plastycznych była także recytacja Puchatkowych mruczanek oraz seans Puchatkowej psychoanalizy, podczas którego uczestnicy i widzowie opowiadali historie swoich ulubionych pluszaków z dzieciństwa. Niektóre z nich były niezwykle dramatyczne, jak historia misia, wystrzelonego w powietrze podczas sylwestrowej zabawy.Happening przyciągnął niewielką, za to entuzjastycznie nastawioną do projektu grupę widzów, którzy wzięli aktywny udział w proponowanych przez Performerię działaniach, tworzyli oryginalne wizerunki Puchatka i opowiadali o własnych pluszakach. Akcję zakończył pokaz przeprowadzonego na ulicach Warszawy wideosondażu, którego tematem była tożsamość Misia o Małym Rozumku.
Akcję Perfomerii wspierał Indeks 73 oraz kawiarnia Redbada Klynstry „Lente”.


Widzowie brali aktywny udział w akcji. Fot. Indeks 73.


Najmłodsi uczestnicy uwalniają Puchatka. Fot. Indeks 73. 

Murale z Puchatkiem. Fot. Indeks 73. 

Seans Puchatkowej psychoanalizy. Fot. Indeks 73.

sobota, 8 marca 2008

Uwolnić Kubusia Puchatka!

pooh.jpg
W niedzielę 9 marca na ulicy Kubusia Puchatka w Warszawie grupa Performeria Warszawy urządza happening pod hasłem "Uwolnić Puchatka", inspirowany akcją Indeksu 73 przeciwko monopolowi koncernu Walt Disney na prawa autorskie do książek Aleksandra A. Milne'a.
- Disney ma dużą zasługę w popularyzacji Kubusia Puchatka. Nie negujemy tego, tylko zwracamy uwagę, że prawa autorskie powinny chronić, a nie blokować pracę twórców - przekonuje na łamach "Gazety Stołecznej" organizator niedzielnej akcji Sebastian Świąder. 
Na niedzielę Performeria zapowiada szereg akcji, które mają pokazać, jak wiele może być obrazów misia ze Stumilowego Lasu. - Nie chcemy, żeby istniał jeden obowiązujący wizerunek Kubusia Puchatka. Przecież inaczej wyglądał on na ilustracjach Sheparda, inaczej w kreskówkach Disneya, a jeszcze innego zobaczył każdy z nas, czytając książki Milne'ego - uważa Sebastian Świąder.
Przygotowania do happeningu trwają od początku tygodnia. Studenci pytają warszawiaków o ich ulubione postaci z dzieciństwa i kręcą filmy, które pokażą w niedzielę. Sebastian Świąder zapowiada zabawy plastyczne: wypełnianie konturów postaci misia według własnego pomysłu, czytanie różnych tłumaczeń książeczki oraz jej oryginalnego wydania, performance. Zachęca też do przyniesienia ulubionych zabawek z dzieciństwa. W razie niepogody część instalacji ma być przeniesiona do kawiarni Lente przy ulicy Kubusia Puchatka.
Akcji "Uwolnić Puchatka" patronuje Indeks 73.
Więcej w
artykule Izabeli Szymańskiej w "Gazecie Stołecznej".
Strona akcji
"Uwolnić Puchatka"

wtorek, 4 marca 2008

ODMIEŃCY PRECZ Z BYTOMIA

"Propagowanie homoseksualizmu i bezsensowne bohomazy. Pod takimi hasłami radni, lokalni artyści i pewien publicysta rozpętali w Bytomiu wojnę przeciw sztuce współczesnej" - pisze Aleksandra Klich w artykule w "Gazecie Wyborczej" (23.02.2008), poświęconym sytuacji w Galerii Sztuki Współczesnej "Kronika" w Bytomiu.Jej twórca i dyrektor programowy Sebastian Cichocki odchodzi w marcu z galerii i przeprowadza się do Warszawy. To efekt kampanii przeciw "Kronice", prowadzonej przez lokalną prasę i prawicowych polityków. Jedna z najciekawszych instytucji, promujących sztukę współczesną w Polsce stała się obiektem ataków w maju 2006 roku. "Wtedy to na otwarciu wystawy "Bad News" (dotyczyła czarnych wiadomości, którymi karmią się tabloidy) wystąpiła czeska kapela Guma Guar. Muzycy przywieźli plakat - fotomontaż przedstawiający Benedykta XVI trzymającego w ręce odciętą głowę Eltona Johna (na zdjęciu). Czesi tłumaczyli: - Tak właśnie komunikują się ze światem tabloidy" - pisze Klich.
Po wystawie Marcin Hałaś, dziennikarz "Życia Bytomskiego" i współpracownik "Gazety Polskiej" oskarżył galerię o obrażanie uczuć religijnych. Oburzyło się też Bytomskie Środowisko Wiernych Tradycji Łacińskiej i sprawa trafiła do prokuratury. W efekcie władze miasta wręczyły szefowi Bytomskiego Centrum Kultury, któremu podlega Kronika, naganę, a radni zaczęli kontrolować Cichockiego. Kolejne zarzuty pojawiły się po ukazaniu się książki "Drżące ciała" (zbiór rozmów Artura Żmijewskiego z artystami nurtu krytycznego) - jeden z radnych bytomskich oskarżył galerię, która była współwydawcą o propagowanie homoseksualizmu. Zarzucano Cichockiemu, że nie pokazuje prac artystów bytomskich.
W obronie Kroniki stanęli wybitni śląscy artyści i intelektualiści, m.in. malarz i pisarz Henryk Waniek, dramatopisarz Ingmar Vilqist, choreograf, szef Śląskiego Teatru Tańca Jacek Łumiński oraz reżyser Lech Majewski. Przeciwko wystąpiła grupa 15 bytomian, którzy w liście do prezydenta Bytomia stwierdzili, że galeria "powinna uwrażliwiać bytomian na szeroko pojęte sacrum". Tymczasem "pod kierownictwem pana Cichockiego poświęciła się sztuce konceptualnej, która negatywnie odnosi się do wartości. Religia, ale także piękno, kanony estetyczne, sacrum są dla jej twórców nie tylko przedmiotem przewartościowań i kontestacji, ale i kpiny i szyderstwa".
Sebastian Cichocki w swoim blogu napisał: "Dalsza praca w instytucji bez współpracowników merytorycznych, środków na prowadzenie działalności bieżącej, jakiejkolwiek informacji o kształcie budżetu, a także wobec braku zrozumienia dla naszych strategii, modeli i rozwiązań wydaje się kompletnie pozbawiona celu".
Komentuje Jarosław Świerszcz, historyk sztuki i dramaturg (pisze pod pseudonimem Ingmar Villqist): - Odejście Cichockiego to ogromna strata dla życia wystawienniczego na Śląsku. Kronika jest jedną z najważniejszych galerii sztuki współczesnej w Polsce, a Cichocki to najbardziej profesjonalny kurator sztuki w regionie. A że nie prezentował lokalnych twórców? Przecież Kronika nie jest galerią sztuki bytomskiej, tylko współczesnej.
Jacek Łumiński, twórca Śląskiego Teatru Tańca w Bytomiu: - Szkoda, że Cichocki odchodzi, ale to jego decyzja. To on musi zdecydować, czy chce dalej walczyć. Prowadząc taką instytucję, zawsze trzeba łączyć ambicje prezentowania sztuki wysokiej z oczekiwaniami ludzi, którzy nie są przygotowani do jej odbioru. Wiem, co mówię, bo prowadzę teatr w Bytomiu od 17 lat i różne rzeczy przechodziłem.

niedziela, 2 marca 2008

Co robimy?

Celem Inicjatywy Indeks 73, powstałej w lutym 2008 r.  jest badanie i zdefiniowanie mechanizmów ograniczania wolności i cenzury po 1989 roku oraz prowadzenie akcji edukacyjnych i zapobiegających.

DZIAŁANIA planowane w 2008 r.:

  • Portal www.indeks73.pl - Portal dwujęzyczny (polsko - angielski) służyć będzie nie tylko dokumentowaniu konkretnych działań cenzorskich, ale też monitorowaniu procesu ich tworzenia w kontekście badawczym i społecznym. Portal będzie miał charakter reporterski, tworzony przez zespół redakcyjny. Uruchomienie portalu planujemy w połowie marca 2008.
  • Webjournal - trzy edycje internetowego magazynu (kwiecień, czerwiec i listopad 2008), poświęconego problematyce cenzury, ograniczeń wolności twórczej oraz swobodnego dostępu do dóbr kultury.
  • Międzynarodowa konferencja (10-11.10.2008 w Gdańsku) z udziałem prawników, konstytucjonalistów, socjologów, dziennikarzy, artystów, kuratorów, politologów - podejmująca problematykę mechanizmów cenzury. Teksty konferencyjne oraz zapis debaty opublikujemy w webjournalu (listopad 2008) oraz w formie książki (II kwartał 2009 r.)
  • Akcje interwencyjne i działania artystyczne w obronie ograniczeń wolności twórczej.
  • Porady prawne Indeksu 73 - w przypadku naruszania art. 73 Konstytucji RP zapewniamy profesjonalną obsługę prawną.